czwartek, 14 kwietnia 2011

Twierdza brzeska w jesiennej scenerii.

Piękna to zdjęcie, prawda? Tą kartkę (oraz wiele innych, pięknych kartek z Białorusi) otrzymałem od Viktorii. Przejeżdżałem kiedyś przez Brześć. Było to w 2000 roku podczas podróży na Białoruś. Brześć to miasto graniczne, nie było niestety czasu na zwiedzanie. Zmieniono rozstaw kół w pociągu i dalej w drogę. Jedyne co pamiętam, to gdy pociąg przejeżdżał przez most nad Bugiem.


Historia twierdzy w wielkim skrócie przedstawia się następująco. Budowa trwała łącznie 9 lat (1833-1842). Projekt opracował Karl Opperman. Pocztówka przedstawia cytadelę, która została wybudowana w miejscu starego miasta, a więc tam gdzie niegdyś stała m.in. cerkiew św. Mikołaja, w której w 1596 roku podpisano unię brzeską. W skład twierdzy, oprócz cytadeli wchodzą obwarowania kobryńskie, wołyńskie i terespolskie. To ostatnie znajduje się w granicach Polski. Twierdza została dość poważnie zniszczona przez Rosjan podczas I wojny światowej. Po I wojnie światowej twierdza, podobnie jak cały Brześć znalazła się w granicach Polski (Brześć stał się stolicą województwa poleskiego). 3 marca 1918 r. podpisano tu traktat pokojowy pomiędzy Cesarstwem Niemiecki, i Austro-Węgrami, a bolszewicką Rosją (zwany traktatem brzeskim), na mocy którego Rosja wycofała się z wojny. W 1920 roku, podczas wojny polsko-bolszewickiej, twierdza została chwilowo zajęta przez bolszewików, a w 1930 roku w utworzonym tu więzieniu wojskowym przetrzymywano więźniów opozycyjnych Centrolewu (m.in. Wincentego Witosa), aż do czasu tzw. procesu brzeskiego. Ogólnie w czasie dwudziestolecia międzywojennego była swego rodzaju miastem. Zamieszkiwało tu około 4 tys. osób. Byli to w większości urzędnicy wojskowi z rodzinami. Była tu poczta, szkoła. kościół, szpital wojskowy, sklepy spożywcze oraz bogate zaplecze sportowe (przystanie na Bugu, boiska, korty tenisowe itp.). 17 września 1939 roku twierdza została zdobyta przez Niemców, a następnie w wyniku umowy z Sowietami, znalazła się na ich terytorium. W 1941 roku ponownie zdobyli ją Niemcy, a jej obrona (22-30 czerwca) stała się w Związku Radzieckim obiektem kultu. Na terenie twierdzy, już po wojnie wybudowano olbrzymi pomnik bohaterskich obrońców, a obrona twierdzy stała się ważnym elementem radzieckiej propagandy antyniemieckiej. W 1944 roku ponownie zdobyli ją Sowieci. Cały Brześć po drugiej wojnie światowej wcielono do ZSRR, a po jego rozpadzie znalazł się na terytorium Białorusi. Tyle historii.


Bardzo chciałbym kiedyś zwiedzić całą tę twierdzę. Ogólnie już od kilku lat planujemy z rodziną wyjazd na Białoruś, ale ciągle coś nam przeszkadza. Gdy byłem tam w 2000 roku, nie obyło się bez problemów na granicy. Trzeba się było zameldować na tamtejszej milicji po wjeździe, a my tego nie zrobiliśmy, i mieliśmy problemy by wrócić do kraju. Co najdziwniejsze, na granicy celnicy wiedzieli, co robilismy przez cały okres pobytu na Białorusi (czyli przez 2 tygodnie). Wiedzieli, gdzie przebywaliśmy i dokąd jeździliśmy. Na szczęście udało się jakoś "wytłumaczyć" celnikom, że jesteśmy tylko głupimi turystami nie znającymi prawa białoruskiego ;-) Nie mniej jednak trochę strachu się najedliśmy i teraz jesteśmy już mądrzejsi.


piątek, 8 kwietnia 2011

Żarki - czyli pierwsza tegoroczna wycieczka

Pierwszą w tym roku wycieczkę mam za sobą. Ostatnio bardzo potrzebowałem tego typu samotnego wypadu gdzieś na Jurę. Na rozgrzewkę postanowiłem poczekać jeszcze z wędrówkami jurajskimi ze względu na niepewną pogodę i niezbyt zadowalający stan zdrowia, Odświeżyłem więc sobie nieco zabytkowych miejsc w moim regionie. Wybrałem się do Żarek. Byłem tu już wiele razy, zwiedziłem wszystko też wiele razy, dlatego też ominąłem kilka istotnych punktów (np. cmentarz żydowski i część innych obiektów z Szlaku Kultury Żydowskiej, ruiny kościoła św. Stanisława), skupiając się raczej na obiektach mniej znanych, a ciekawych i mających swoją historię. Przeszukując potem siec, znalazłem jeszcze kilka innych obiektów, o których nie miałem pojęcia. Będzie więc okazja, by znów udać się do Żarek. Po drodze do Żarek zaliczyłem też kilka ciekawych miejsc. Nie obyło się też bez pocztówkowych łowów. W każdym napotkanym kiosku pytałem o pocztówki. Niestety dla mnie, miasto (podobnie jak 90% Jury Krakowsko-Częstochowskiej) zdominowane jest przez jedno wydawnictwo Dikappa. Widokówki z tego wydawnictwa są bardzo ładne, ale posiadam je już chyba wszystkie w swych zbiorach. Nie dotyczy to na szczęście klasztoru Paulinów w Leśniowie (obecnie dzielnica Żarek), który ma swoje wydawnictwo i tam nabyłem kilka nowych egzemplarzy. Ale po kolei:

Pogoda była dość niepewna. Wiał silny wiatr, zanosiło się na opady, temperatura też nie była wysoka. Zacząłem od rynku i kościoła św. Szymona i Judy Tadeusza. Ta wybudowana w 1522 roku świątynia góruje nad miastem i widoczna jest już przy wjeździe do niego.



Następnie udałem się do drugiego zabytkowego żareckiego kościoła - św. Barbary (XVII wiek). Bardzo urokliwa budowla pokryta gontem. Dawniej, obok kościoła mieścił się szpital. W środku aktualnie odbywa się remont, dlatego nie było specjalnie co zwiedzać czy fotografować.



Wróciłem do rynku, mijając po drodze remontowaną dawną synagogę żydowską (wybudowaną w 1870 r., obecnie mieszcząca Dom Kultury). Jak widać na zdjęciu, do synagogi dobudowywane jest nowe skrzydło. Już miałem pisac, że nie podoba mi się takie udoskonalanie zabytków "na siłę", jednak znalazłem artykuł, że dzięki tej przebudowie synagoga będzie wyglądać tak jak przed wojną. Więcej o synagodze tutaj.



Pokręciłem się jeszcze trochę po Żarkach, fotografując różne bardziej i mniej ciekawe obiekty, aż w końcu trafiłem na plac targowy, przy którym znajduje się zespół zabytkowych stodół z XIX w. Jak czytam na stronie internetowej Urzędu Miasta i Gminy Żarki, zabudowa XIX-wiecznych Żarek była tak ciasna, że mieszkańcy nie mogli budować stodół przy domach. Stodoły te służyły również jako koszary dla wojska w czasie I wojny światowej.



Po drugiej stronie ulicy znajduje się cmentarz. Po lewej stronie od wejścia uwagę zwraca pomnik-głaz. Tablica przytwierdzona do skały głosi, iż "w tym miejscu przesiąkniętym krwią w latach 1939-1945 żandarmi i Wehrmacht niemiecki rozstrzeliwali dzieci, kobiety i mężczyzn z Żarek i okolicy za to że byli Polakami. Oddajmy Im cześć".



Następnie udałem się do Leśniowa do klasztoru Paulinów. Dawno tu nie byłem, a bardzo lubię to miejsce. W 1382 roku książę Władysław Opolczyk (swoją drogą - postać mocno kontrowersyjna, aczkolwiek bardzo zasłużona dla rozwoju regionu częstochowskiego) ufundował w tym miejscu kaplicę, w której umieścił figurkę Matki Boskiej. Kościół wybudowano w 1559 roku. W 1700 roku, kościół został przebudowany i uzyskał teraźniejszy, barokowy wygląd. W tym samym roku sprowadzono tu Karmelitów Bosych, którzy jednak nie przebywali tu długo, bo jedynie 3 lata. Paulini sprowadzili się tu w 1706 roku. O tej porze roku jest tu cicho i pusto. Od czasu do czasu ktoś podjedzie samochodem, by pobrać do pustych plastikowych butelek wody z bijącego obok klasztoru źródła Leśniówki. Widziałem, jak gość podjechał jakimś kombi i miał cały bagażnik wyładowany plastikowymi 5-litrowymi butelkami po wodzie mineralnej. Ponoć ta woda ma jakieś tam cudowne właściwości (jak większość źródełek płynących koło rożnych kościołów i klasztorów), jednak wątpię by ów jegomość kierował się tymi właśnie pobudkami. Po prostu jest coś za darmo, mieszka w pobliżu to można podjechać po darmową wodę mineralną. To samo zjawisko obserwuję w Złotym Potoku przy Źródłach Zygmunta.




Po krótkim spacerze i zwiedzaniu kościoła, czas na zakupy. W przyklasztornym sklepiku, oprócz widokówek (których wybór jest dość duży) można też kupić różne miejscowe wyroby Paulinów. Jednak mnie najbardziej interesują widokówki. Jak pisałem, wybór mamy tu dość spory. Większość z nich już posiadam, jednak zauważam kilka nowych egzemplarzy. Niektóre są bardzo ładne, a niektóre wręcz dziwne. Zamieszczam tu kilka najciekawszych.




Powyższe pocztówki zostały wydane przez Sanktuarium Matki Bożej Patronki Rodzin Leśniów. Projekt graf. Małgorzata Skrzypek.



Pocztówka wydana przez Wydawnictwo "KORONIS" z Bydgoszczy, fot. Józef Kuffel.

Jeśli chodzi o same Żarki, to w mieście można kupić dwa wzory widokówek Dikappy. Można je zobaczyć na stronie internetowej tego wydawnictwa. Mają też pocztówkę z Leśniowa, której nie udało mi się zdobyć. W wydawnictwie nakład jest również wyczerpany. Jeżeli ktoś jest w posiadaniu tej widokówki i chciałby się wymienić to zapraszam. A na koniec relacji z Żarek widokówka z 1988 roku, wydana przez Krajową Agencję Wydawniczą (fot. A. Szymański - KAW, W. Zieliński).



W drodze powrotnej do Częstochowy postanowiłem zahaczyć jeszcze o 2 miejsca. Pomiędzy Żarkami i Złotym Potokiem znajduje się rezerwat Ostrężnik. Jest to niewysokie wzgórze, na szczycie którego znajduje się jaskinia i pozostałości średniowiecznego zamku. Najpierw jednak musiałem przedrzeć się przez tzw. okresowe źródło zdarzeń. Jest to osobliwość przyrodnicza. Źródło to, jak sama nazwa wskazuje, wybija tylko raz na jakiś czas, i to ponoć w latach ważnych wydarzeń dla Polski. W tym roku akurat wybiło i utworzyło dość spore rozlewisko u stóp wzgórza.



Wchodząc do lasu, już z daleka (zwłaszcza o tej porze roku, gdy na drzewch nie ma jeszcze liści) widac wejście do Jaskini Ostrężnickiej. Ciekawostkę stanowi fakt, że dawniej wejście do jaskini zamykały drzwi. Drzwi te obecnie znajdują się w kościele w Złotym Potoku.



A przed jaskinią można było zaobserwować pierwsze oznaki wiosny (wycieczka miała miejsce 25 marca).



Wchodząc po drewnianych balach na szczyt wzgórza dojdziemy do ruin średniowiecznego zamku. Szzerze to nie zostało z niego zbyt wiele - kilka murków i sterta kamieni. Informacji na temat tego zamku też zbyt wiele nie ma. Jest to prawdopodobnie jedno z tzw. Orlich Gniazd, wzniesionych w XIV w. z inicjatywy Kazimierza Wielkiego. Jak w przypadku każdego jurajskiego zamku, również z tym wiążą się różne legendy. Jedna z nich głosi o skarbie powstańców styczniowych z 1863 roku ukrytym w podziemiach zamku. Okoliczni mieszkańcy podejmowali się poszukiwań skarbu. Pewnemu młodzieńcowi się to udało. Wędrując po lochach zamkowych natrafił na stalowe drzwi, które nie były niczym zabezpieczone. Za nimi znajdowały się skrzynie wypełnione złotem i innymi kosztownościami. Mężczyzna zabrał tyle, ile zdołał unieść. Jednak w drodze powrotnej ciężkie stalowe drzwi przygniotły go ucinając mu piętę. Odsyłam też do innych ciekawych jurajskich legend.



A oto pocztówka z Ostrężnika, pochodząca z lat 60-tych XX w., wydana przez PTTK Zakłady Wytwórcze Fotowidokówek w Jaśle (fot. B. Gajdzik):



Ostatnim punktem wycieczki był Janów i znajdujący się tam cmentarz żydowski, o istnieniu którego dowiedziałem się niedawno. Tyle razy byłem w Janowie, a nigdy nie zauważyłem tego miejsca. Cmentarz powstał w XVIII w. W tym czasie Zydzi stanowili większość mieszkańców Janowa. Nagrobki znajdują się pośród dość gęsto zarośniętego lasku sosnowego. Jest ich dosłownie kilka i są w stanie ruiny. Nie sposób cokolwiek z nich odczytać, a by je odszukać trzeba przedzierać się przez zarośla.




W Janowie zwiedziłem jeszcze kościół i wróciłem do Częstochowy. Cała wycieczka trwała może ze 4 godziny, a zobaczyłem (a w zasadzie odświeżyłem sobie, bo większość z tych obiektów już widziałem) dość dużo ciekawych rzeczy. Obiecałem sobie, że w tym roku każdą wolną chwilę będę przeznaczał na tego typu wyjazdy. W okolicy jest tyle ciekawych miejsc. Większość z nich widziałem, ale dość dawno. Teraz czas zwiedzić to, czego mi się jeszcze nie udało, a przy okazji "odświeżyć" sobie miejsca, które w przeszłości już zwiedziłem. No i oczywiście zrobić zdjęcia i zamieścić je tutaj, nie zapominając również o pocztówkach. A może te pocztówki to pretekst do tych wyjazdów? Trochę na pewno, ale przyjemności nigdy nie za wiele :-)